Rzeczą powszechnie znaną są dokonania Polaków w dziedzinie wywiadowczej podczas II wojny światowej, takie jak: złamanie szyfru Enigmy (jeszcze przed wojną) oraz pomoc w późniejszym wykorzystaniu tego faktu w warunkach wojennych. Niewiele osób jednak wie, że jedną z największych szpiegowskich operacji dezinformacyjnych dwudziestolecia międzywojennego (jeśli nie całego XX wieku, zważywszy na jej konsekwencję) zdemaskowano dzięki wywiadowi II Rzeczypospolitej (Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego) i czujności Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Wszystko zaczęło się w 1921 roku w młodym państwie rosyjskim rządzonym przez Włodzimierza Lenina i Wszechzwiązkową Komunistyczną Partie bolszewików. Po wojnie domowej, porażce w wojnie w Polską losy bolszewizmu nie były pewne. Zwolennicy caratu i białej Rosji udali się na emigrację do takich krajów jak Francja, Estonia, Niemcy czy Wielka Brytania. Bolszewicy stanęli przed problemem, który miał tylko jedno rozwiązanie: braki w kadrach potrzebnych do rządzenia państwem trzeba było zastąpić ludźmi popierającymi stary system, a zdawano sobie sprawę, że wielu z nich potajemnie tworzyło organizacje o ostrzu wyraźnie antykomunistycznym. Jedną z nich była Monarchistyczna Organizacja Rosji, na której czele stanął Aleksander Jakuszew, w czasach carskich odpowiadający za zarządzanie drogami morskimi.
Była to postać kluczowa w wielkiej grze dezinformacyjnej, podjętej przez Komisję do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (Czeka) oraz jej założyciela Polaka – Feliksa Dzierżyńskiego. Organizacja, na czele której stał Jakuszew była jedną z wielu w porewolucyjnej Rosji. Aby odwrócić uwagę państw zachodnich od wydarzeń w kraju podjęto ryzykowną grę, w której stawką było być albo nie być państwa bolszewickiego. Czeka rozpoczęła infiltrację organizacji Jakuszewa, a samego przywódcę aresztowała. Dzięki zręcznej manipulacji, psychicznym torturom i odwołaniu do specyficznie pojętego patriotyzmu udało się złamać więźnia i namówić do podwójnej gry, w celu oszukania państw Zachodu, które same wpadły w pułapkę.
Początkowo Jakuszew nawiązał kontakty z emigracyjną opozycją w Estonii, skąd wieść o jego działalności rozeszła się do każdej agencji wywiadowczej Zachodu. Mimo prób wykrycia podstępu np. poprzez wysyłanie agentów do państwa bolszewickiego nie udało się tego dokonać. Głównie dzięki bezbłędnej organizacji całej mistyfikacji, począwszy od „przyrządzania” mieszanki fikcji, prawdy i półprawdy przekazywanej na Zachód, poprzez fałszywą organizację podziemnej opozycji i teatrzyk odegrany przed wysłannikami aż po zabójstwa – „wypadki”, uwiarygodniające w oczach państw zachodnich organizacje Jakuszewa…w rzeczywistości składającą się z agentów Czeka (później GPU – Państwowego Zarządu Politycznego) znakomicie odgrywających swoją rolę.
Wielkie oszustwo trwało aż do 1926 roku, kiedy na biurku Józefa Piłsudskiego znalazł się raport dotyczący współpracy polskiego oficera wywiadu Władysława Michniewicza z prawdziwą Monarchistyczną Organizacją Rosji w 1920 roku, ukazujący ją jako nieudolną i marginalną grupę opozycyjną. Porównanie dokumentu specjalnie uzyskanego od organizacji oraz od innego agenta, niewspółpracującego z nią wykazało oszustwo. Tak dzięki polskiej czujności udało się zakończyć farsę trwającą blisko 5 lat.
Dzięki tej operacji bolszewicy w Rosji mieli szansę urządzić państwo po swojemu, bez zachodnich wywiadów zaglądających im przez ramię. Natomiast dzięki niej Zachodowi porewolucyjna Rosja jawiła się jako państwo, w którym do głosu dochodziły nurty dążące do liberalizacji stosunków, chcące odsunąć od władzy takich działaczy jak Józef Stalin czy Włodzimierz Lenin (który zmarł zresztą w 1924 roku) oraz, co najważniejsze, niekontynuujące wizji rozszerzenia rewolucji na resztę świata. Pytanie, które nasuwa się samo brzmi: jak mogło do tego dojść? Otóż na sukces tej operacji pracowała ogromna precyzja jej wykonania, słabość charakteru głównego bohatera oraz naiwność i gotowość do zostania oszukanym przez państwa zachodnie. Jak w każdej operacji dezinformacyjnej ostatni czynnik okazał się kluczowy. Akcja, od nazwy organizacji rzekomej opozycji w Rosji, nosiła nazwę „Trust”, czyli z języka angielskiego zaufać…paradoks?
Na podstawie: E. Volkman, Największe operacje szpiegowskie XX wieku, Warszawa 2004