Site icon WrotaHistorii.pl

Czy polska kawaleria atakowała czołgi?

Oczywiście nie. Ale mit ten wciąż jest żywy, zarówno w Polsce jak i w Europie. To udowadnia tezę, że bardzo trudno jest usunąć jakikolwiek, nawet zupełnie absurdalny, stereotyp – zwłaszcza, jeśli zakorzeniony jest on tak głęboko.

Faktem jest, że polska kawaleria wykonała kilka szarż w kampanii wrześniowej, ale nigdy nie na czołgi. Powstanie tego mitu można wytłumaczyć na kilka sposobów. – polska kawaleria atakowała piechotę niemiecką i została zaskoczona przez czołgi; korespondent wojenny trafił na pole bitwy, na którym znajdowały się wraki czołgów i ciała koni, z czego wywnioskował, że kawalerzyści atakowali czołgi. W rzeczywistości dowódca tego oddziału kawalerii zaskoczył Niemców poza maszynami i postanowił zaatakować, jednak atak nie powiódł się.

Być może najbardziej żywym obrazem Kampanii Wrześniowej jest zdjęcie szwadronu ułanów szarżujących na grupę czołgów. To, że taki atak byłby czystym samobójstwem i żaden zdrowy na umyśle dowódca nie wydałby tak idiotycznego wręcz rozkazu nie zmniejsza wcale popularności tego typu opowiadań, o dziwo, nawet wśród poważnych historyków.

Historie te wychodziły w pierwszych tygodniach wojny spod piór włoskich korespondentów wojennych na froncie pomorskim. Były potem ubarwiane przez niemieckich propagandystów, za każdym razem coraz dalej odbiegając od prawdy.

Orginalnym źródłem była mała potyczka w okolicach wioski Krojanty, wieczorem 1 września. Pomorski Korytarz był broniony przez kilka dywizji polskiej piechoty i Pomorską Brygadę Kawalerii. Teren był niemożliwy do utrzymania, ale Polacy stacjonowali tu, by nie dopuścić do zagarnięcia przez Hitlera spornego korytarza bez przeszkód, jak to miało miejsce w czeskich Sudetach. W przypadku wybuchu wojny, siły te miały natychmiast wycofać się na południe. Odwrót osłaniać miał płk. Mastalerz z 18. pułkiem ułanów i kilkoma pułkami piechoty.

Wczesnym rankiem 1. września 2. i 20. dywizja zmotoryzowana gen. Heinza Guderiana rozpoczęły atak na siły polskie w Borach Tucholskich. Polacy zdołali powstrzymać wroga do wczesnego popołudnia, kiedy to siły niemieckie zdobyły przewagę.

Mastalerz otrzymał rozkaz, aby za wszelką cenę odeprzeć Niemców. Miał do dyspozycji własny pułk i niewielką liczbę piechoty. Istniejących pozycji broniło jeszcze kilka przestarzałych tankietek.

Dwa szwadrony ułanów połączyły się i próbowały obejść Niemców, aby zaatakować ich od tyłu. Wczesnym wieczorem napotkali batalion niemieckiej piechoty na otwartym terenie. Ułani znajdowali się w odległości kilkuset metrów, więc przypuścili szarżę na nieprzygotowanego przeciwnika, nie ponosząc przy tym prawie żadnych strat.

Niespodziewanie na polu bitwy zjawiło się kilka niemieckich samochodów pancernych, wyposażonych w działka 20mm. Straty po stronie polskiej były duże, zginął płk. Mastalerz i jego najbliższy sztab.

Ponury dowód tej bitwy został odkryty następnego dnia przez włoskich korespondentów wojennych, poinformowanych o zdarzeniu przez niemieckich żołnierzy, którzy twierdzili, że Polacy atakowali czołgi. Tak narodziła się legenda, a raczej mit. Umknął uwadze fakt, że późnym wieczorem tego samego dnia Guderian musiał interweniować, by zapobiec wycofywaniu się 2. Dywizji Zmotoryzowanej „w obliczu intensywnego nacisku polskiej kawalerii”. Ten intensywny nacisk to działania zdziesiątkowanego pułku, który stracił 60% swego stanu i był dziesięciokrotnie mniej liczny od niemieckiej jednostki, którą zmuszał do odwrotu.

Hitlerowska propaganda wykorzystała ten przypadek, by stworzyć mit „głupiej polskiej kawalerii”, w który uwierzono w Niemczech (niektórzy żołnierze pisali nawet w swoich wspomnieniach, że Polacy używali szabel i lanc przeciwko czołgom, a wyjaśniali to twierdząc, iż ułani sądzili, że czołgi są z papieru), jak i w Polsce. Filmy propagandowe pokazywały nawet „autentyczne” szarże ułanów na czołgi. Nawet Andrzej Wajda ukazuje takie sceny w filmie pt. „Lotna”, który swego czasu został skrytykowany przez samych weteranów.

Niemcy, tworząc mit o „głupich Polakach”, chcieli prawdopodobnie przekonać zachodnie państwa, że Polska nie jest wartościowym sprzymierzeńcem. Tego rodzaju mity miały zapobiec włączeniu się mocarstw zachodnich do wojny.

Polacy sami również pielęgnowali tego rodzaju legendy, jako dowód dzielności i waleczności swojej armii wobec lepiej wyposażonego i wyszkolonego przeciwnika.

Polska kawaleria walczyła konno, ale używając taktyk piechoty. Formacje wyposażone były w karabiny maszynowe, karabiny 75mm i 37mm, działka przeciwpancerne Bofors, niewielką liczbę przeciwlotniczyk działek Bofors 40mm i również niewielką liczbę karabinów przeciwczołgowych „Ur 1935”. Kawalerzysta miał też szablę i kopię, ale ta broń była głównie używana podczas walki na koniu.

Najbardziej efektowna bitwa polskiej kawalerii miała miejsce pod Mokrą, gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii, wspierana przez pociąg pancerny zatrzymała i zadała duże straty 4. Dywizji Pancernej (ok. 50 czołgów i 500-800 żołnierzy).

Bitwy Kampani Wrześniowej z udziałem polskiej kawalerii

1. września, Krojanty. Szarża dywizjonu 18. Pułku Ułanów Pomorskich (1. szw., 2. szw., po jednym plutonie z 3. i 4. szw.) dowodzonego przez dowódcę pułku płk Kazimierza Mastalerza. Atak ten był częścią działań mających na celu powstrzymanie natarcia nieprzyjaciela dla umożliwienia wycofania się z zagrożonych pozycji własnej piechocie. Dywizjon polskiej kawalerii wykonując manewr na tyły skrzydła niemieckiej 2. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej zaskoczył podczas odpoczynku około 800 osobowy oddział tej jednostki. Niemcy ponieśli ciężkie straty, całkowitego rozbicia uniknęli jednak dzięki ogniowi broni maszynowej transporterów ubezpieczających ich postój z pobliskiego lasu. Podczas szarży poległ dowódca pułku ułanów płk Kazimierz Mastalerz, dowódca 1. szwadronu rtm. Eugeniusz Świeściak, ppor. Milicki, ppor. Unrung oraz 25 ułanów. Działania polskiej kawalerii na tyłach niemieckich jednostek wywołały silne zaniepokojenie w ich dowództwach. Ten epizod jest opisywany w książce Guderiana.
1. września, Mokra. Szarża 1. i 3. szwadronu 19. Pułku Ułanów Wołyńskich na ugrupowane w lesie pod wsią Mokra oddziały niemieckiej 4. Dywizji Pancernej. Dzięki zaskoczeniu nieprzyjaciel nie stawił silnego oporu i w popłochu opuścił swoje pozycje. Podczas szarży użyto lanc. Dowodził nią rtm. Antoni Skiba.
1. września, Lasy Królewskie w rejonie Janowa i Krzynowołgi Małej. Patrol 11. Pułku Ułanów Legionowych dowodzony przez ppor. Władysława Kossakowskiego prowadząc obserwację nieprzyjaciela natknął się na pododdział kawalerii niemieckiej. Ppor. Kossakowski zdecydował się przeprowadzić szarżę, która powiodła się dzięki zaskoczeniu.
2. września, Borowa. 1. szwadron 19. Pułku Ułanów Wołyńskich pod dowództwem rtm. Antoniego Skiby wykonał atak w szyku konnym na szwadron niemieckiej kawalerii dywizyjnej. Nieprzyjaciel wycofał się ze wsi Borowa nie podejmując walki.
11. września, Osuchowo. 1. szwadron 20. pułku został okrążany i przebił się skuteczną szarżą.
12. września, Kałuszyn. Wykonana w nocy szarża 4. szwadronu 11. Pułku Ułanów Legionowych na ugrupowane w Kałuszynie wojska niemieckie. Była najprawdopodopodobniej efektem pomyłki. Dowódca 6. Pułku Piechoty Legionów, chcąc przeprowadzić rozpoznanie wydał rozkaz „Kawaleria naprzód!”, co dowodzący 4 szw. 11 puł. por. rez. Andrzej Żyliński (w zastępstwie rtm. Franciszka Wrzoska) uznał za rozkaz szarży. Atak kawalerii mimo dużych strat przyniósł sukces i znacznie przyczynił się do odbicia Kałuszyna.
13. września, Mińsk Mazowiecki. Szarża 1. szwadronu 2. Pułku Ułanów Grochowskich, atak polskich kawalerzystów załamał się.
13. września, Maliszewo. Szarża 1. szwadronu 27. pułku, dowodzonego przez dowodzony przez ppłk Józefa Pająka, została zatrzymana ciężkim ogniem maszynowym. Atak był kontynuowany pieszo i zakończył się zdobyciem miasta.
15. września, Brochowo. Szarża części 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich na niemieckie pozycje. Do starcia jednak nie doszło, atak został wykonany w martwym polu celem uzyskania efektu psychologicznego. Właściwe natarcie odbyło się w spieszeniu.
16. września, Gajówka Dembowska. Pluton 4. szwadronu 17. Pułk Ułanów Wielkopolskich natarciem w szyku konnym zmusza nieliczną placówkę niemiecką do opuszczenia stanowisk.
19. września, Wólka Węgłowa. Część 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich (bez szwadronu ckm i plutonu ppanc. które wykonywały samodzielne zadanie) pod dowództwem płk Edwarda Godlewskiego otrzymał rozkaz rozpoznania sił niemieckich w rejonie Wólki Węglowej. Pozbawiony ciężkiego uzbrojenia pułk musiał lawirować pomiędzy pozycjami nieprzyjaciela. Podczas marszu dołączył do niego niewielki oddzia kawalerzystów 9. Pułku Ułanów Małopolskich. Płk Godlewski, licząc na zaskoczenie wydał rozkaz szarży w kierunku ogólnym na Wólkę Węglową. Na czele szarży ruszył w linii 3. szwadron, dowodzony przez por. Mariana Walickiego, za nim kolejno szwadrony: 1., 2., 4. Ułanom udało się zaskoczyć przeciwnika podczas odpoczynku, dzięki czemu atak w pełni się powiódł i oddział stał się pierwszym z armii „Poznań”, któremu udało się przebić po bitwie nad Bzurą do oblężonej Warszawy. Podczas wykonywania ataku pod rannym kpr. Feliksem Maziarskim trzymającym drzewce sztandaru 14. Pułku Ułanów padł koń. W ostatniej chwili kpr. Mieczysław Czech podjął od niego sztandar i dołączył do dowódcy, za ten to czyn gen. Juliusz Rómmel odznaczył go swoim własnym orderem Virtuti Militari. Powodzenie natarcia w szyku konnym okupiono ciężkimi stratami spowodowanymi głównie przez ogień czołgów (105 zabitych ułanów i 100 rannych, tj. łącznie ok 20% stanu), w wyniku poważnych ran zmarł prowadzący szarżę por. Walicki. Tym, którzy dostali się do niewoli obiecano za bohaterstwo zwolnienie do domu, obietnicy jednak nie dotrzymano. Jeńcy polscy, którzy przyznali się do udziału w szarży zostali rozstrzelani. Pozostałym prowadzonym przez wachm. Rudolfa Zeneckera udało się nocą zbiec i dołączyć do pułku.
Włoski korespondent wojenny, Mario Appelius, będący obserwatorem szarży opisał ją w sposób następujący: „Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni, mając w środku rozwiniety sztandar…[wg relacji kpr. Maziarskiego były to tylko drzewce sztandaru ze wstęgami Krzyża Virtuti Militari – ML] Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli”.
19. września, Łomianki. Szarżą do Warszawy przebił się zwiad 6. Dywizjonu Artylerii Konnej.
21. września, Kamionka Strumilowa. Szarża 3. szwadronu 1. Dywizjonu Konnego zgrupowania płk Halickiego.
23. września, Krasnobród k. Zamościa. 1. szwadron 25. Wielkopolskiego Pułku Kawalerii mimo ciężkich strat (przeżyło tylko 30 ułanów, poległ dowódca, por. Tadeusz Gerlecki) zdobył miasto i wziął do niewoli dowództwo niemieckiej 8. Dywizji Piechoty. Naprzeciw polskiej szarży wyszedł pododział kawalerii niemieckiej, nie zdołał jednak wykorzystać korzystniejszego dla siebie terenu (szarża z góry) i został zmuszony do odwrotu.
25. albo 26. września, Husynne k. Hrubieszowa. Szarża ok. 500 kawalerzystów z zapasowego szwadronu 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, Dywizjonu Konnego Policji Państwowej i kawalerii dywizyjnej na piechotę Armii Radzieckiej. Podczas walk oddziały polskie znajdujące się w rejonie wsi Husynne zostały otoczone, wówczas kawaleria otrzymała rozkaz ataku szarżą na lewe skrzydło Rosjan. Atak prowadziła Policja Konna, na widok której nacierająca piechota przeciwnika rzuciła się do ucieczki, ponosząc ciężkie straty. Naprzeciw polskiemu natarciu wyszed jednak silny oddział pancerny i zmusił kawalerzystów do odwrotu. Polacy ponieśli równie dotkliwe straty co radziecka piechota, następnie zostali okrążeni i zmuszeni do kapitulacji.
26. września, Morańce. 27. Pułk Kawalerii dowodzony przez ppłk Józefa Pająka zaatakował niemiecki batalion piechoty. 80. kawalerzystów poległo.

Artykuł autorstwa Wiedźmina – własciciela serwisu http://historyk.republika.pl, pozyskany za pośrednictwem serwisu HistMag

Exit mobile version