Przez pewien czas przebywał w klasztorze we Wrocławiu. Zapewne tam spotkał się z o. Janem di Piano Carpinim (ok. 1180-1252), według przypuszczeń było to przed najazdem Tatarów na Polskę i przed bitwą pod Legnicą w 1241 roku. O. Jan był Włochem, jednym z pierwszych uczniów i towarzyszy św. Franciszka z Asyżu, pełnił obowiązki przełożonego zakonu w polskiej prowincji franciszkanów.
W I połowie XIII wieku Tatarzy w tryumfalnym pochodzie pustoszyli państwa Europy wschodniej i południowej. Kiedy wojska Henryka Pobożnego poniosły klęskę pod Legnicą (1241 r.), papież Innocenty IV, głęboko zaniepokojony podbojami chrześcijańskiej Europy, postanowił wysłać legata do wielkiego chana mongolskiego z misją zawarcia sojuszu z Mongołami. Papież proponował wielkiemu chanowi wspólną walkę przeciwko muzułmanom, okupującym Ziemię Świętą oraz nakłaniał go do przyjęcia chrześcijaństwa.
Na czele misji papieskiej, która wyruszyła 16 kwietnia 1245 roku z Lyonu we Francji, stanął legat o. Jan di Piano Carpini. Towarzyszył mu franciszkanin z Czech, brat Czesław. Przez Pragę przybyli na Śląsk, we Wrocławiu dołączył do nich o. Benedykt Polak, miał pełnić rolę sekretarza, tłumacza i eksperta w sprawach języka i obyczajów Rusinów. Prawdopodobnie dołączył do nich drugi polski franciszkanin, znany z dokumentów pisanych jako C. de Bridia (z Brzegu).
Istniała nadzieja, że wysłannicy papiescy porozumieją się z wielkim chanem w języku ruskim, ponieważ na jego dworze w tamtym czasie przebywało wielu jeńców z ziem Europy Wschodniej. Według przypuszczeń o. Benedykt mógł znać również język mongolski. Jedna z hipotez podaje, że sam mógł być jeńcem tatarskim lub poznał ten język, kontaktując się z Tatarami wziętymi do niewoli po oblężeniu Raciborza.
Papież Innocenty IV zobowiązał uczestników wyprawy do opisania wierzeń, obyczajów i systemu politycznego państwa Mongołów. Papież polecił, aby franciszkanie jak najwięcej dowiedzieli się o planach ewentualnych kolejnych podbojów, a także o zasobach i siłach militarnych mongolskich władców.
Pod koniec 1245 roku franciszkanie udali się do Łęczycy. Tam na dworze Konrada Mazowieckiego spotkali się z przewodnikami przybyłymi z Rusi, którzy przekazali im wiedzę i doświadczenia z kontaktów z Mongołami. Franciszkanie, zaopatrzeni w kosztowne prezenty, które miały pomóc w pozyskaniu życzliwości mongolskiego władcy, udali się na Ruś.
Wyruszyli w podróż starym kupieckim szlakiem przez Zawichost, Kraków, Horodło, Włodzimierz Wołyński, Łuck i Kijów. 3 lutego 1246 roku dotarli do Kijowa, wymienili tam konie europejskie na wytrzymalsze konie mongolskie. Dalsza droga wiodła wzdłuż wybrzeży Morza Kaspijskiego i Jeziora Aralskiego. Wczesną wiosną doszło do pierwszego spotkania z wojskami tatarskimi. Franciszkanie otrzymali wówczas eskortę, z którą ruszyli w rejon Astrachania, gdzie przebywał Batu-chan, namiestnik wielkiego chana.
Do obozu Batu-chana, leżącego nad dolną Wołgą, zakonnicy dotarli na początku kwietnia 1246 roku. Tam zastali potężną armię, która wcześniej najeżdżała Bułgarię, Węgry, Ruś i Polskę. Batu-chan był wnukiem Czyngis-chana, twórcy mongolskiej potęgi, pod jego dowództwem jednoczyła się Złota Orda, która miała objąć tereny Zachodniej Syberii, Wschodniej Europy i Środkowej Azji.
Po kilku dniach, w kwietniu 1246 roku Batu-chan, udobruchany wykupem, pozwolił zakonnikom na kontynuowanie podróży w głąb Azji. Na dalszą wędrówkę zezwolił jednak tylko legatowi o. Janowi i o. Benedyktowi. Po opuszczeniu stepów franciszkanie wjechali na obszary górzyste, udali się na Wyżynę Mongolską.
Od połowy maja do połowy czerwca 1246 roku Włoch i Polak jechali doliną Syr-Darii, która była najdalszą granicą świata znanego ówczesnej Europie. Benedykt jako pierwszy Polak stanął na kontynencie azjatyckim. 22 lipca 1246 roku franciszkanie przybyli nad rzekę Orchon, gdzie znajdowała się letnia rezydencja mongolskich chanów, zwana Syra-Orda.
Było to legendarne Karakorum, które powstało w XIII wieku wraz z państwem mongolskim, jako siedziba Czyngis-chana. Posłowie trafili wtedy na intronizację wielkiego chana, którym został Gujuk-chan. Dzięki temu pobyt Europejczyków mógł być dłuższy i można było nawiązać kontakty z przybyłymi na intronizację poselstwami, m.in. z Kalifatu Bagdadzkiego, Gruzji, Korei i Chin.
Było to kolejne bezprecedensowe wydarzenie historyczne, ponieważ po raz pierwszy Europejczycy dotarli do Imperium Mongołów – prawie trzydzieści lat przed wyprawą do Azji słynnego podróżnika Marco Polo. Warto wspomnieć tu o Marco Polo, uważanym za największego podróżnika w średniowieczu.
Był to Wenecjanin, żył w latach 1254-1324. W 1271 roku na polecenie papieża Grzegorza X, wraz z ojcem i stryjem, wyruszył w podróż do wielkiego chana Mongołów – Kubilaja. Wędrowcy dotarli do władcy mongolskiego i po 24 latach powrócili do Włoch. Jednak w Europie nikt na nich nie czekał, ponieważ nie wierzono w pomyślność tego przedsięwzięcia.
Na dworze Gujuk-chana franciszkanie przebywali cztery miesiące. 11 listopada 1246 roku wielki chan wręczył im pisemną odpowiedź na list papieża, napisaną w czterech językach, po mongolsku, persku, turecku i łacinie. Władca zażądał, aby papież osobiście przybył do niego na czele wszystkich władców Europy i oddał mu hołd. Odrzucił wezwanie do przyjęcia chrześcijaństwa.
Dwa dni później posłowie ruszyli w drogę powrotną. Pod koniec maja 1247 roku wrócili nad Wołgę, tam dołączyli do nich czekający na nich współbracia. 18 listopada 1247 roku dotarli do Lyonu, gdzie rezydował papież Innocenty IV. Przywitano ich jak ludzi cudem powracających z innego świata. Franciszkanie zdali papieżowi relację i opowiedzieli wrażenia z podróży, wręczyli mu sporządzone notatki i opisy.
O. Jan powrócił do Włoch i tam napisał dzieło pt. „Historia Mongołów”, zawierające ogrom informacji o krajach i ludach Dalekiego Wschodu, o sposobach prowadzenia wojny, organizacji armii i zarządzaniu podbitymi krajami.
O. Benedykt wrócił do Polski, został gwardianem klasztoru w Krakowie. On także napisał dzieło, będące owocem podróży do Azji. Miało ono walor naukowy, nosiło tytuł „De itinere Fratrum Minoram ad Tartaros”, był to pierwszy europejski traktat o kulturze i językach krajów Dalekiego Wschodu, zawierał wiele wyrazów mongolskich wraz z tłumaczeniem na łacinę.
Zdaniem filologów, wrocławski franciszkanin w pełni zasługuje na miano pierwszego polskiego orientalisty. W 1252 roku zeznawał jako świadek cudu w procesie kanonizacyjnym biskupa Stanisława ze Szczepanowa. Zakonnik zmarł około 1280 roku, miejsce jego zgonu i spoczynku nie jest znane.
Podczas całej podróży w głąb Azji, mimo morderczego tempa, franciszkanie cały czas pilnie sporządzali kroniki oraz opisy przebytych krain i spotkanych ludzi. Według ich notatek, jedno z plemion mongolskich wyznawało nestorianizm, nabożeństwa odprawiano tam w języku aramejskim. Jeden z nestorian miał być kanclerzem wielkiego chana.
Do czasu tej wyprawy do Europy docierały nieliczne wieści o Środkowych Chinach, informacje przywozili głównie żeglarze. Co prawda wcześniej podróżowano najkrótszą drogą lądową do Azji, zwaną Jedwabnym Szlakiem, jednak w VIII wieku podczas podbojów, szlak ten przestał istnieć.
Według opinii historyków, wyprawa franciszkanów była dla ówczesnych ludzi wyczynem prawie niewiarygodnym. Zakonnicy nie mieli żadnych map, nie posiadali podstawowych informacji o krajach i ludziach, których mieli spotkać. Przebyli na koniach w ciągu ponad dwóch lat około 20 tys. kilometrów.
Relacja z wyprawy o. Benedykta zachowała się w dwóch rękopisach, paryskim i wiedeńskim. Po raz pierwszy opublikowano ją dopiero w 1839 roku w Paryżu. Na język polski przełożono ją w 1986 roku. Polski franciszkanin – podróżnik, badacz, filolog i kulturoznawca – przez wieki pozostawał w cieniu swojego współbrata, legata papieskiego o. Jana. Na pewno ten niezwykły zakonnik zasługuje na większą pamięć i rozpowszechnienie jego pionierskich osiągnięć.
Historycy w naszym kraju zastanawiają się, dlaczego Benedykt Polak jest postacią mniej znaną niż Marco Polo. Podróże Wenecjanina w głąb Azji nie znajdują żadnego potwierdzenia w mongolskich źródłach pisanych. Wiarygodność relacji Benedykta Polaka jest poświadczona w średniowiecznych pismach mongolskich.
Wrocław uhonorował o. Benedykta nazwą jednej z ulic, a 11 grudnia 2004 roku na ścianie wrocławskiego kościoła św. Wincentego odsłonięto tablicę poświęconą pierwszemu polskiemu podróżnikowi.